Zakochałam się w Warszawie
Zakochałam się w Warszawie
i kocham ją od wielu lat;
kocham Krakowskie i Nowy Świat
starą Pragę, wille na Mokotowie
i pałac w Wilanowie
i bardzo Łazienki Królewskie,
ławeczki na Nowym Mieście
i na Starówce latarnie,
kafejki i piwiarnie,
Zamek i kolumnę Zygmunta,
kataryniarza z papugą
i wszystkie mosty przez Wisłę.
W blasku słońca i po 22-ej też.
Kocham, gdy miasto zasypia
i wtedy, gdy budzi się rano,
gdy mgłą jest otulone
i kiedy sypie śnieg,
lub, gdy po szybach bębni deszcz.
Kocham moje miasto
za Powstanie Warszawskie,
za to, że nieujarzmione,
harde i nieugięte,
że nigdy się nie poddaje
w historii się zapisało,
że jest niepowtarzalne,
a takich miast jest mało.
Ma tyle wspomnień, tyle dat
do których wracam myślą
i jeśli kiedyś nawet ruszę w świat,
to wrócę tu nad Wisłę.
A gdybym jak Canaletto
miała talent malarza,
to piękno mojej Warszawy
byłoby w moich obrazach.